Ile was tu było:

sobota, 28 września 2013

3. Marcesca

Krople deszczu spływały po umytej przez dziewczynę szybie. Ostatnio pogoda zniechęcała, każdego, odbierała jakiekolwiek chęci do życia. Brunetka o długich i prostych włosach chciała zapomnieć o tym co ostatnio wydarzyło się w jej życiu. Chciała zapomnieć o nim. Tak dużo dla niej znaczył, a ona dla niego ile? To pytanie krążyło po jej głowie. Bo jeśli by dla niego cokolwiek znaczyła to przecież by jej nie zostawił. Choć z drugiej strony znali się dopiero kilka tygodni. Więc nie powinna liczyć na to, że zostanie z nią i nie wróci do kraju z którego pochodzi. Przypominały jej sie wtedy opowiadania jej babci Francesci, która była dla niej oparciem w trudnych chwilach. Pamięta jak wtedy gdy wyjechał poszła do niej w odwiedziny. Starsza pani zaparzyła jej herbatę i usiadła na swoim bujanym fotelu.
-Widzisz wnusiu, każdy choć raz przeżył to co ty teraz. Rozczarowanie, odrzucenie, ale żadne z nas nie chciałoby pamiętać tego w nieskończoność. - powiedziała
-Nie prawda przecież ty i dziadek się tak bardzo kochacie- powiedziała Manuela
-Tak. Poznaliśmy się w wakacje we Włoszech. Zakochałam się w nim. Chodziliśmy na spacery przy świetle księżyca. Na plaże, żeby sobie pomarzyć. Na herbatę by się ogrzać w chłodne poranki. Ale czar prysł gdy pojawiła się jego była dziewczyna Mara. Siedzieliśmy wtedy w parku i rozmawialiśmy na jakiś temat po tylu latach już nie pamiętam o czym? I wtedy podbiegła do nas dość wysoka szatynka i rzuciła się na szyje Marco.
-Mara co ty tu robisz?- spytał zdziwiony widokiem dziewczyny.
-Wróciłam do Ciebie kotku- powiedziała nie zwracając na mnie w ogóle uwagi.
-A to kto?- pytanie skierowała do mnie. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
-Jestem jego znajomą- powiedziałam i odeszłam myślałam, że za mną pobiegnie ale on odszedł obejmując ją. Z moich oczu popłynęły łzy myślałam, że mu na mnie zależy, ale najwyrazniej tak nie było. Poszłam do domu, nikomu nic nie powiedziałam tylko poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i schowałam twarz w poduszce. Chciałam płakać, chciałam krzyczeć, chciałam wyć. Ale nie potrafiłam. Zawsze miałam pecha w miłości, gdy się w kimś zakochałam to zawsze po jakimś czasie przychodziło  rozczarowanie.
-Babciu, ale nigdy mi tej historii nie opowiadałaś- powiedziała Manuela
-Bo wiesz, życie pisze nam historie, które nie zawsze chcemy udostępniać bliskim- odpowiedziała jej kobieta.
-Aha. A co było dalej?- spytała a Włoszka wróciła do swojej historii.
-A więc następnego dnia wstałam bez życia. Nie chciałam nikogo widzieć z nikim rozmawiać. Miałam szczęście bo moi rodzice wyszli do pracy jeszcze przed tym jak wstałam. Nalałam wody do dzbanka z zasypaną kawą, dołożyłam drewna do kominka i usiadłam na podłodze. Usłyszałam dzwonek do drzwi powoli wstałam z podłogi i podeszłam do drzwi, pociągnęłam za klamkę. Za drzwiami stała Ludmiła i Leon.
-Cześć- powiedzieli uśmiechając się ale po tym jak zobaczyli moją minę to od razu ich twarze zmieniły swój zarys.
-Co się stało?- spytała Ludmiła
-Nic- odpowiedziałam. Ale oni wyczuli to, że kłamię.
-Fran nas nie okłamiesz- powiedział Leon
-Wejdzcie nie będziemy rozmawiać przed domem- powiedziałam wpuszczając ich do przedpokoju.
-Fran może porozmawiamy w cztery oczy bez Leona?- spytała
-Nie mam przed wami tajemnic- powiedziałam. I znów rozległ się dzwonek do drzwi. Leon poszedł je otworzyć wiedział, że nie mam ochoty z nikim się widzieć. Otworzył drzwi a za nimi stał Marco. Chciał coś powiedzieć ale chyba nie był w stanie.
-Stary ona nie ma ochoty Cię widzieć- powiedział Leon. Nie potrafiłam zaprzeczyć nie chciałam go więcej widzieć. Jeśli by mu na mnie zależało to powiedziałby cokolwiek a tego nie zrobił.
-Ja Cię kocham- powiedział cicho i wyszedł. Pobiegłam na górę, Ludmiła pobiegła za mną. Bała się, że sobie coś zrobię, ale nie byłam na tyle głupia.
-Fran- powiedziała, podbiegając do mnie i siadając obok mnie na łóżku.
-Dlaczego?- spytałam.
-Fran nie wiem nie potrafię Ci tego powiedzieć ja też nie jestem ideałem, więc nie powinnam ci radzić, ale jeśli naprawdę kochasz Marco to mu to wyznaj, ludzie często popełnią błędy. I widać, że on Cię naprawdę kocha.
-Dziękuje- odpowiedziałam, blondynka była zdziwiona moimi słowami.
-Za co?- spytała
-Za to, że potrafisz mi doradzić- powiedziałam
-Jesteś moją przyjaciółką- powiedziała i mnie do siebie przytuliła. Gdy wyszli postanowiłam wyjść na spacer chciałam się przewietrzyć i pomyśleć nad tym co mi powiedział Ludmiła. Może ma rację przecież Marco nic złego nie powiedział.  Zobaczyłam go siedzącego na trawie przy jeziorze, nie chciałam do niego powiedzieć, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa i mnie do niego zaprowadziły.
-Cześć- powiedziałam
-Fran ja nic do niej nie czuję, naprawdę uwierz mi- powiedział, wstając z trawy.
-Wierzę Ci- powiedziałam a on mnie pocałował
-Babciu to piękne- powiedziała brunetka. Kobieta sięgnęła do szuflady w komodzie przy fotelu. I wyjęła z niej czerwony zeszyt. Po czym podała go nastolatce.
-Co to?- spytała dziewczyna
-To mój pamiętnik a właściwie mój i mojej przyjaciółki Ludmiły pisałyśmy tam wszystko co przeżyłyśmy ona ma taki sam. Postanowiłyśmy, że zostawimy to dl naszych córek i wnuczek. Twoja mama też go czytała. Teraz daję go Tobie- powiedziała. Nastolatka otworzyła okładkę, ukazały jej się dwa zdjęcia na górze zdjęcie jej babci i dziadka z podpisem "Bo miłość nie zawsze zaczyna się szczęśliwie"
a drugie Ludmiły i Leona "Przyjaciele w jednej chwili stają się małżeństwem".
-Babciu nie mogę tego przyjąć- powiedziała oddając go swojej babci.
-Przyjmij go jako wskazówkę- powiedziała. Manuela wstała z sofy i podeszła do babci ucałowała jej policzek i mocno ją do siebie przytuliła.
-Babciu wiesz, że Cię kocham? - spytała nastolatka
-No ja mam taką nadzieje- powiedziała starsza pani.
-Idz i z nim porozmawiaj- doradziła wnuczce
-Dobrze- powiedziała i podeszła do drzwi, chwyciła za klamkę a za drzwiami stał Francesco.
-Wybacz mi- powiedział. Dziewczyna odwróciła się w stronę swojej babci, na twarzy kobiety pojawił się uśmiech, który mówił, żeby wybaczyła chłopakowi.
-Wybaczam- odpowiedziała, chłopak przytulił ją do siebie. Francesca w Manueli zobaczyła siebie a we Francesco swojego męża Marco. Cieszyła się, że to co przeszli kiedyś komuś pomoże.
                   ****************************************
Jest Marcesca, krótka za co przepraszam. Wiem ta historia jest beznadziejna. Piszcie w komentarzach jaką parę chcecie następną może Tomas i Viola albo dla odmiany Fede i Naty( coś nowego)

piątek, 20 września 2013

2.LEOMIŁA

Drugi one shot wstawiam dziś, ponieważ jutro mnie nie ma. Nie wiem jak podobała wam się poprzednia historia, ale liczę, że ta również przypadnie wam do gustu.

Wakacje to czas, który wyczekują wszyscy młodzi ludzie. Można wtedy zawrzeć nowe znajomości, zmienić coś w swoim życiu. Bohaterowie tej historii bardzo dobrze się znają, ale żeby poznać swoje uczucia potrzeba im było dużo czasu.
Ludmiła Ferro, dziewczyna, która jest bardzo miłą osobą, pomocna, przyjacielska. Choć nieszczęśliwa, samotna. Ma najlepszą przyjaciółkę Natalię, ale dziewczyna nie we wszystkim może jej doradzić. Chciałaby mieć osobę do której będzie mogła się przytulić, której się wygada i której się wypłacze.
Leon Verdas, chłopak, który ma w sobie coś z bohatera i zarazem z mądrego idioty. Kocha muzykę. Jego najlepszym przyjacielem jest Maxi.
ale brakuje mu osoby, która zaakceptuje jego wady i zarazem znajdzie nowe zalety.
-Dobrze się czujesz?- spytała Ludmiła, Maxi'ego, który opowiadał o swoim śnie
-Tak- odpowiedział, uśmiechając się szeroko do blondynki. Ludmiła przewróciła oczami co rozśmieszyło Natalię. I właśnie wtedy do stolika poszedł Leon z czterema szklankami soku pomarańczowego.
-Dziękujemy- odpowiedziały równocześnie dziewczyny. Gdy rozmawiali rozległ się dzwonek telefonu blondynki.
-Tak słucham...Teraz...Dobrze...Zaraz będę.
-Kto dzwonił?- spytał Leon
-Mój tata, że musi pilnie wyjechać i mam zaopiekować się młodszym bratem- odpowiedziała na pytanie chłopaka, ani razu nie łapiąc oddechu.
-To cześć- dodała dopijając sok do końca i ustalając do stolika.
-Pójdę z Tobą- powiedział po namyśle Leon. Dziewczynę zaskoczyła jego propozycja, ale postanowiła, że nie będzie protestować.
-Ok- powiedziała, pożegnali się z przyjaciółmi i wyszli. Szli dość wolno. Wieczór tego dnia był zimny a powietrze bardzo wilgotne. Wydawać by się mogło, że zaraz rozpęta się burza. Szli w ciszy, każde bało się powiedzieć cokolwiek. Byli przyjaciółmi, ale na osobności czuli się dziwnie. Doszli do domu, w którym dziewczyna mieszkała ze swoim ojcem i trzy letnim tatą. Choć tego nie okazywała, bardzo brakowało jej mamy. Miała jej za złe, że wyjechała, że ich porzuciła, że odeszła.
-Jestem- powiedziała, wchodząc do holu.
-Dziękuje Ci córciu- powiedział pan Ferro z chodząc ze schodów z walizką i biletem lotniczym w dłoni.
-Na długo wyjeżdżasz?- spytała
-Po jutrze wracam- powiedział, wchodząc do pomieszczenia, w którym jego córka i Leon właśnie stali.
-Dobrze- odpowiedziała i uściskała swojego tatę. Była pod wrażeniem jak się angażuje w pracę i w życie rodzinne. Wyszedł zamykając za sobą drzwi.
-Zobaczę co robi mały, poczekaj- powiedziała łagodnie. Leon usiadł w salonie często tu bywał, znał każdy zakamarek w tym dużym domu.
-Leon!- usłyszał wołanie z góry. Wstał z miejsca na którym wcześniej siedział i ruszył do pokoju chłopaka. Wszedł do pomieszczenia zobaczył Jorge siedzącego na łóżku ze spuszczoną głową i Ludmiłę próbującą zdjąć z najwyższej półki regału. Podszedł do niej od tyłu i zdjął pudełko, które dziewczynka usilnie chciała zdjąć. Podał je chłopcu, który uśmiechnął się szeroko. Po kilku minutach wyszli z pokoju Jorge i poszli do kuchni przygotować kolację.
-Dziękuje za pomoc- powiedziała po chwili. Nie lubiła ciszy, ale nie lubiła być z nim sam na sam. Dziwnie się wtedy czuła.
-Nie ma za co- odpowiedział. On też czuł się dziwnie. I po chwili poczuł na sobie coś mokrego. Odwrócił się a za jego plecami stała uśmiechnięta Ludmiła z butelką wody. Spojrzał na nią, uśmiechnął się lekko i sięgnął po stojącą na blacie mąkę i sypnął dziewczynie w twarz. Ludmiła nie była mu dłużna i po chwili na bluzce chłopaka pojawiła się biała plama.
-O ty- powiedział i podbiegł do dziewczyny i złapał ją w tali.
-Leon puść mnie- powiedziała Ludmiła, gdy ten trzymał ją na rękach.
-Nie- powiedział i ciągle trzymał ją na rękach. Blondynka postanowiła spróbować siły i zaczęła bić chłopaka w ramię.
-To boli- powiedział śmiejąc się.
-Bo o to chodzi- odpowiedziała również śmiejąc się.
-Dobrze a jak Cię postawię to przestaniesz mnie bić?- spytał. Ludmiła pokiwała energicznie głową i juz po chwili stała na podłodze, ale Verdas nadal obejmował ją w talii.
-Miałeś mnie puścić- powiedziała, próbując wyrwać się z uścisku przyjaciela.
-Miałem Cię postawić- powiedział, uśmiechając się do dziewczyny.
-Leon- powiedziała stanowczo blondynka, ale chłopaka to nie ruszało. Więc zaczęła tupać.
-Nie puszczę do póki nie przeprosisz- oznajmił, pokazując rząd białych i lśniących zębów.
-Za co?- spytała zdziwiona słowami, które wypłynęły z jego ust.
-Za to, że oblałaś mnie wodą- powiedział dumnie.
-Przestań- powiedziała odwracając głowę w przeciwnym kierunku. Chłopak chwycił jej podbródek tak aby znów patrzyła się w jego stronę.
-Przeproś- powiedział robiąc minę zbitego psa.
-Nie- powiedziała zakładając ręce na klatkę piersiową.
-Nie?- spytał. Ludmiła pomachała głową. Leon bardzo powoli zaczął przybliżać blondynkę do siebie .
-To co przeprosisz Leosia?- spytał po czym gwałtownie przybliżył ją do siebie.
-Nie, nie przeproszę Leosia- odpowiedziała wypinając mu język.
-Bo go utnę- odpowiedział dziewczynie. Ich wzroki się spotkały. Od jakiegoś czasu czuli się w swoim towarzystwie co najmniej dziwnie. Ale żadne nie wiedziało dlaczego. Dziś również w swojej obecności poczuli coś innego niż zawsze.Milczeli
-Ludmi!!!- usłyszeli wołanie Jorge dochodzące z jego pokoju. Oderwali się od siebie w mgnieniu oka. Ludmiła poszła do brata a Leon opuścił dom przyjaciółki. Musiał się przewietrzyć, przejść, pomyśleć. Dziś w domu Ludmiły coś do niego dotarło. Dotarło do niego to, że zakochał się w swojej najlepszej przyjaciółce. Zakochał się w jej sposobie mówienia, w tym ja potrafi znalezć wyjście z każdej sytuacji, po prostu w niej. Znają się około 8 lat, najlepsi przyjaciele. Ludmiła również musiała wyjść na powietrze, usiadła na huśtawce, która stała na tarasie przed jej domem. Chciała pomyśleć o dzisiejszym dniu, o Leonie. Czyżby zakochała się w swoim przyjacielu? Nie mogła w to uwierzyć.
Nie wyspała się. Rano postanowiła przejść się na spacer po drodze spotkała Maxi'ego
-Ludmi- usłyszała jego krzyk i przystanęła.
-Cześć- powiedział dobiegając do niej.
-Cześć- odpowiedziała
-Wszystko dobrze?- spytał bo zauważył na jej twarzy coś dziwnego.
-Tak- odpowiedziała i odeszła od chłopaka. Nie chciała z nim rozmawiać bo jest najlepszym przyjacielem Leona, Odeszła kawałek i usiadła na ławce obok fontanny. Po jakimś czasie podeszła do niej Natalia.
-Cześć- powiedziała brunetka siadając obok.
-Cześć- odpowiedziała jej
-Ludmi wszystko ok?- spytała dziewczyna patrząc na przyjaciółkę
-Tak- odpowiedziała cicho
-Akurat- powiedziała Natalia, dobrze znała Ferro i wiedziała, że nie mówi prawdy.
-Co wy umówiliście się z Maxim?- spytała trochę zła na to, że przyjaciółka jej nie wierzy.
-Nie nawet go nie widziałam- odpowiedziała
-Bo on mnie o to samo pytał- dodała blondynka
-Mi możesz powiedzieć- zwróciła się do blondynki Natalia
-Chyba zakochałam się w Leonie- powiedziała po tym jak wzięła głęboki oddech.
-Dopiero teraz?- spytała zdziwiona brunetka
-Co?- spytała blondynka
-Pasujecie do siebie. My z Maxi'm już dawno wiedzieliśmy, że kiedyś się w sobie zakochacie- powiedziała uśmiechnięta Natalia. Ludmiłę zdziwiło to co powiedziała Hiszpanka.
-No to jej to poiwedz- oznajmił chłopak w czapce.
-Chyba zwariowałeś- powiedział Leon
-Nie- odpowiedział Maxi. Obok  nich przechodziły dziewczyny. Blondynka nawet nie spojrzała w jego kierunku.
-Powiedz jej- szepnął mu na ucho
-Dobra- odpowiedział Leon. Po południu zaprosił Ludmiłę na spacer.
-Można wiedzieć gdzie my idziemy?- spytała blondynka
-Nad jezioro- odpowiedział
-Po co?- spytała
-Zobaczysz- odpowiedział i ręką odgarnął gałąz. Ich oczom ukazał się przepiękny widok.
-Tu jest pięknie- powiedziała
-Wiedziałem, że Ci się spodoba- powiedział
-Leon po co mnie tu przyprowadziłeś?- spytała
-A co ty taka ciekawska?- spytał
-A tak- odpowiedziała i udała się w kierunku mostku, który prowadził do altanki po drugiej stronie jeziora.  Stanęła na środku mostka. Przymknęła lekko oczy i po kilku sekundach poczuła na swoich ramionach czyjeś dłonie.
-Chcesz zobaczyć coś piękniejszego?-spytał
-To zależy co- powiedziała
-Chodz- odpowiedział i wyciągnął do niej dłoń. Ludmiła nie pewnie podała mu swoją dłoń, zaprowadził ją w głąb polany, na której znajdowało się jezioro. Dziewczynie ukazał się przepiękny ogród pełen czerwonych róż a po środku rosła samotnie jeden biały egzemplarz.
-To wspaniałe- powiedziała
-Wiem- odpowiedział i odszedł od niej. Podszedł do środka ogrodu i uciął tą jedyną i niepowtarzalną różę. Po czym podał ją Ludmile. Dziewczyna lekko się zarumieniła.
-Jest równie piękna jak ty- powiedział
-Dziękuje. Ale po co mnie tu przyprowadziłeś?- spytała.
-Więc chciałem Ci coś wyznać- powiedział
-Co?- spytała
-Zakochałem się w pewnej dziewczynie- powiedział. Z twarzy Ludmiły zniknął uśmiech, który wcześniej rozświetlał jej policzki.
-Obyś był szczęśliwy- powiedziała i odwróciła się chciała uciec jak najdalej.
-Poczekaj- powiedział, łapiąc ją za nadgarstek.
-Po co? Przecież masz swoją wybrankę ja Ci nie jestem potrzebna- powiedziała
-Jesteś bo to w Tobie się zakochałem- powiedział. Ludmiła zdziwiła się jego słowami, choć w głębi duszy chciała, żeby to o nią chodziło.
-Naprawdę?- spytała
-Tak. Kocham Cię Ludmi- powiedział i przytulił ją do siebie
                                                 ******************
Zakończenie beznadziejne. Dziś Leomiła za Naxi moja ulubiona para serialu. Następna historia może w następną sobotę. Będzie Marcesca tak jak zaproponowała Pycia.


sobota, 14 września 2013

1. NAXI

-Tato jaką historię dziś nam opowiesz?- spytała mała Manuela
-A jaką chcecie?- spytałem biorąc dziewczynkę na kolana.
-Może historię cioci Natalii i wujka Maxi'ego- zaproponowała Carmen, która właśnie weszła do pokoju z kubkiem gorącej czekolady.
-Dobrze- powiedziałem i rozsiadłem się wygodniej na kanapie.
-A więc cóż Maxi i Naty, byli jak z dwóch światów. On należał do grupy dobrych ona była sługusem Ludmiły. Ich historia jest dość kręta i wyboista. Ale jak to mówią miłość zawsze wygrywa. A więc był czerwiec a może lipiec. Wakacje dopiero się zaczynały. Natalia szła parkiem nucąc pod nosem jakąś melodię szła do Resto. Ludmiła wyjechała do rodziny na całe wakacje, więc dziewczyna była sama. Usiadła do stolika i piła zamówiony wcześniej sok. Lubiła tu przebywać, atmosfera i muzyka w tle. Wstała od stolika i nie zauważyła, że ktoś ją mija i zawartość wylała na tą osobę. Spojrzała na niego i był to Maxi. Przestraszyła się tego.
-Przepraszam- powiedziała, wycierając serwetkami jego bluzkę.
-Nic się nie stało- powiedział do przestraszonej dziewczyny
-Naprawdę przepraszam, odkupię Ci ją. Jednak Ludmiła ma rację jestem niezdarna- powiedziała spuszczając głowę.
-Ej nie przejmuj się nic się takiego w końcu nie stało. I tak nie lubiłem tej bluzki- powiedział uśmiechając się szeroko. Natalia wyszła z Resto i postanowiła przejść się po parku. Szła ze spuszczoną głową, była zła na siebie, że w kawiarni nie rozejrzała i go nie zobaczyła. Mogła chociaż dopić sok do końca, ale jakoś nie miała na niego ochoty. Ostatnio na nic nie ma najmniejszej ochoty. Dookoła wszyscy mają swoje drugie połówki, a ona jest sama. Usiadła na ławce i założyła okulary przeciwsłoneczne , ponieważ słońce tego dnia było wyjątkowo jasne. Założyła słuchawki i włączyła swoją ulubioną piosenkę. Zaczęła kołysać się w rytm muzyki i przymknęła lekko oczy. Trwała tak może kilka minut i wydało jej się, że słońce tak jakby straciło swój blask. Otworzyła powoli oczy a przed nią stał Maxi. Natalia zdziwiła się jego widokiem. Nigdy nie rozmawiała z nim. Zawsze omijali się wielkim łukiem. A teraz on stał przed nią i lekko się uśmiechał.
-Od kupie Ci bluzkę obiecuje- powiedziała bo myślała, że przyszedł tu tylko po to, żeby wypominać jej, że wylała sok na jego bluzkę.
-Już mówiłem, że nie musisz.- powiedział
-To po co do mnie podszedłeś?- spytała zdziwiona
-Zobaczyłem Cię i podszedłem- oznajmił, uśmiechając się jeszcze szerzej.
-Podszedłeś do mnie?- spytała bardzo zdziwiona
-A co w tym takiego dziwnego, że podchodzę i rozmawiam z koleżanką- powiedział, przeszywając ją dziwnym spojrzeniem. Którego Natalia się przestraszyła.
-Chyba nic- odpowiedziała niepewnie
-Mogę się dosiąść?- spytał a dziewczyna odsunęła się kilka centymetrów, tym samym pokazując Maxiemu, że wyraża zgodę.
-To czemu tak sama tu siedzisz?- spytał. Natalia nie lubiła rozmawiać z obcymi, a Maxi taki dla niej był. Nie znała go za dobrze, choć chodzili do jednej szkoły i jednej klasy. Byli podzieleni. Ona trzymała się z Diego i Ludmiłą a on z Violą i Leonem.
-Sama nie siedzę- powiedziała, odchylając głowę jeszcze bardziej do tyłu tak aby słońce dosięgało do jej nie opalonej szyi. Maxi patrzył się na nią. Nie znał jej za dobrze, ale zawsze uważał, że jest inna niż Ludmiła czy Diego, w sumie to wszyscy tak uważali. Ale ona sama albo się bała, ale sądziła, że ma coś z nich. Przyglądał się jej bardzo uważnie, była tu z nim bez Ludmiły.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- spytała. Maxi dopiero teraz oprzytomniał.
-Nie tobie. Dzieciom bawiącym się na placu zabaw- wymyślił to szybko. Natalia lekko odchyliła okulary z nosa i spojrzała się na towarzysza.
-Wiesz, że nie umiesz kłamać?- spytała
-Dlaczego?- teraz zrobił to on choć wiedział, że jego kłamstwo nie jest za efektowne.
-Bo tu nie ma dzieci a tym bardziej placu zabaw- powiedziała uśmiechając się lekko.
-Wiem- powiedział i razem z Natalią zaczęli się śmiać. Rozmawiali tak jeszcze parę godzin. Każde wróciło do swojego domu. Wakacje spędzili na rozmowach, spacerach. Bardzo się polubili. Ale zaczynał się rok szkolny a ich znajomość była nie wskazana bynajmniej ona tak sądziła. Parę razy namawiał ją aby odeszła od Ludmiły, ale ona odwracała kota ogonem. Wolała cierpieć przez samą siebie niż przez poniżanie ze strony Ludmiły. A propo Ludmiły.
-Przynieś mi wody Nat- powiedziała stając obok szatynki
-Już idę- powiedziała i po kilku minutach wróciła z butelką wody dla koleżanki. Blondynka nie była zachwycona.
-Co to ma być?- spytała
-Woda, którą chciałaś- powiedziała zdziwiona reakcją koleżanki
-Ona jest ciepła a ja chciałam zimną- powiedziała, Natalia wiedziała, że na pewno będzie coś nie tak. Maxi przechodził tamtędy i przysłuchiwał się rozmowie dziewczyn.
-A poza tym wolę gazowaną- dodała Ludmiła, Maxi polubił szatynkę, więc postanowił zainterweniować.
-Ludmiła odczep się od niej- powiedział stając obok Natalii
-Ty raperek pomyliło ci się coś?- spytała zdziwiona tym, że on śmie z nią rozmawiać.
-Nie. Możesz ją w końcu zostawić? Czemu ją wykorzystujesz?- spytał
-Bo mi się to podoba- powiedziała i odeszła zarzucając swoimi długimi, blond włosami. Natalia odwróciła się do niego.
-Czemu się wtrącasz?- spytała
-Chciałem Ci tylko pomóc- powiedział chciał się bronić.
-Ale ja Cię nie prosiłam o pomoc- powiedziała
-Wiesz myślałem, że po wakacjach będziemy przyjaciółmi- powiedział
-Zrozum nie możemy. Ludmiła nie dała by mi żyć tobie tym bardziej.- powiedziała i odbiegła. Kilka dni później Maxi jak co dzień szedł do Studio i po drodze zobaczył ją. Podszedł do niej po cichu tak aby go nie zauważyła.
-Czemu mnie unikasz?- spytał, Natalia lekko podskoczyła nie myślała, że dziś go spotka.
-Nie unikam cię- powiedziała nie patrząc się w jego stronę
-Akurat. Może nie umiem kłamać ale nie jestem głupi- powiedział.
-O co Ci chodzi?- spytała
-O to, że w ogóle nie chcesz ze mną rozmawiać w Studio- powiedział
-Chcesz, żeby Ludmiła Cię upokarzała bo się ze mną zadajesz- powiedziała a do jej oczu zaczęły napływać małe i prawie nie widoczne łzy. Widziała w nim kogoś kto nie patrzy na to jaki ktoś jest na zewnątrz tylko w środku.
-Tak- odpowiedział Natalia spojrzała na Maxiego i nie dowierzała słowu, które padło z jego ust.
-Nie wiesz co mówisz- odpowiedziała i odeszła. Chciał ją mieć blisko siebie, chciał być blisko niej. Była taka jak on. W środku byli identyczni. Na zewnątrz różni. Ale jak to mówią przeciwieństwa się przeciągają. Poszedł do Studio i udał się do sali tanecznej. Zobaczył tam ją stojącą w koncie i przeglądającą jakiś zeszyt. Chciał do niej podejść, porozmawiać, powiedzieć jej, że coś do niej czuje, że się w niej zakochał. Ale jego jedyną przeszkodą była ona sama. Po kilku chwilach do klasy wszedł Leon a za nim Violetta.
-Maxi co jest?- spytał
-Nic- odpowiedział im i zaczął się rozgrzewać przed lekcją. Cały czas o niej myślał.
Gdy było już po lekcjach Maxi postanowił z nią porozmawiać. Ale na jego drodze tym razem stanął Diego.
-Zostaw ją- powiedział przez zęby
-Dlaczego?- Maxi spytał się. Poczuł się dziś jakoś inaczej. Poczuł, że może być taki jak chłopak stojący naprzeciwko niego.
-Bo od nas nie ucieknie- powiedział Diego
-Jesteś pewien bo ja akurat mam inne zdanie- powiedział do niego
-Słuchaj nie podskakuj mi bo pożałujesz- powiedział
-Nie boję się ciebie. Chcę jej pomóc i ty mi w tym nie przeszkodzisz- powiedział i poczuł na brzuchu czyjąś pięść. Poczuł jak upada na zimną posadzkę, jak oczy mu się zamykają. Usłyszał tylko krzyk. A potem cisza. Natalia akurat wychodziła ze studio ale usłyszała głośny upadek. Odkręciła się i zobaczyła Diego i Maxi'ego
-Nie- krzyknęła i podbiegła do leżącego na ziemi Maxi'ego
-Co zrobiło Ci się go żal?- spytał Diego
-Jesteś podły- powiedziała i pochyliła się nad leżącym i nieprzytomnym Maxi'm. Wyjęła telefon i zadzwoniła po karetkę. Po kilkunastu minutach do Studio przybiegli Pablo i Beto, którzy byli niedaleko.
-Natalia co się stało?- spytał dyrektor
-Diego go uderzył- powiedziała i wybuchnęła płaczem
-Nati nie płacz- powiedział nauczyciel przytulając ją
-To moja wina- powiedziała
-Jak to?- spytał
-Gdybym postawiła się Diego i Ludmile to nic by się nie stało- powiedziała podszedł do nich sanitariusz.
-Czy jadą państwo z nami?- spytał. Pablo tylko kiwnął głową i razem weszli do karetki. Natalia tego dnia nie odchodziła od łóżka Maxi'ego był w śpiączce. A ona obwiniała się za to co go spotkało.
-Maxi wiem, że mnie pewnie nie słyszysz. Ale chcę ci się wygadać. Ja postanowiłam się zmienić. Obiecuję nie przyrzekam, że jeszcze dziś odejdę od Ludmiły i Diego. Tylko proszę obuć się, uśmiechnij się, powiedz coś. Masz takie ładne oczy i uśmiech. Proszę.- odpowiedziała i dotknęła lekko jego dłoni. Jego dłoń była zimna wręcz lodowata ale dziewczynie to nie przeszkadzało. Chciała tak siedzieć cały czas, czekać aż jej przyjaciel się obudzi. Siedziała do godziny 23. Wróciła z jego rodzicami. Opowiedziała im całą historię, bała się, że będą na krzyczeć. A oni powiedzieli tylko, że on już taki jest, jak mu na kimś zależy to zrobi dla niej wszystko. Właśnie wtedy uświadomiła sobie, że musi się zmienić dla niego. Poszła do Studio mimo tego, że się nie wyspała. Pablo mówił jej, żeby nie przychodziła, ale ona i tak przyszła. Wczoraj obiecała coś przyjacielowi i dotrzyma słowa. Weszła do Studio przygnębiona, nikt nie wiedział, że Maxi jest w szpitalu. Weszła do klasy od razu podszedł do niej Pablo przywitała się z nim i powiedziała co chce zrobić. Podeszła do Ludmiły i Diego wzięła głęboki i dość długo trwający oddech.
-Nienawidzę was- powiedziała
-Słucham?- spytała blondynka
-Nienawidzę was- powtórzyła trochę głośniej
-Uważaj- powiedział Diego
-Bo co zrobisz mi to co Maxiemu?- spytała. Nie widziała, że za jej plecami stoi chłopak o którym mówi.
-Co?- spytała blondynka
-Też mnie uderzysz?- spytała Diego nic nie odpowiedział tylko stał nie ruchomo.
-Jak by cię uderzył to by miał problemy- usłyszała głos, który słyszeć od kilkunastu dni kochała. Odwróciła się bardzo powoli. Stał za nią Maxi o kulach i z kołnierzem na szyi.
-Przecież ty byłeś w śpiączce- powiedziała
-Nie byłem- powiedział uśmiechając się
-Co?- spytała
-Dowiedziałem się o sobie bardzo dużo ciekawych rzeczy.- powiedział a ona uśmiechnęła się lekko.
-Czyli rozumiem, że już nie jesteś z nimi- powiedział
-Przecież Ci to wczoraj obiecałam- powiedziałam
-Przyrzekłaś- powiedział
-Tak – odpowiedziała i razem z Maxim wyszli z sali wszyscy patrzyli na Maxi'ego i nikt nie wiedział co mu się stało. Czemu chodzi o kulach i ma na szyi kołnierz.
-Maxi co Ci się stało?- spytał Leon na widok chłopaka
-To moja wina- powiedziała dziewczyna
-To nie twoja wina tylko moja.- powiedział
-Ale postawiłeś się Diego dla mnie- powiedziała
-Bohater- powiedziała Viola
-Bohater- przytaknęła Natalia
-Naty jeśli chcesz możesz być naszą przyjaciółką- powiedziała Camila
-Przecież byłam dla was podła- powiedziała, spuszczając głowę
-Nie byłaś- powiedziała Violetta i mocno ją przytuliła. Natalia uśmiechnęła się lekko. Zyskała właśnie prawdziwych przyjaciół. Po zajęciach postanowiła odwiedzić Maxi'ego, miała wyrzuty sumienia, że przez nią chłopak musiał teraz leżeć w łóżku. Zadzwoniła dzwonkiem a drzwi otworzyła jej jego matka.
-Dzień dobry czy zostałam Maxi'ego?- spytała dość nie pewnie
-Tak jest u siebie w pokoju- powiedziała wpuszczając ją do środka. Natalia weszła na długie, kręcone schody, które prowadziły na nie duży czerwony korytarz na którym znajdowały się dwie pary drzwi, jedne były zamknięte a drugie lekko uchylone. Usłyszała cichą muzykę i podeszła do drzwi lekko zapukała a po pozwoleniu weszła. Maxi na jej widok chciał się podnieść ale to mu się nie udało.
-Cześć- powiedziała zamykając za sobą drzwi
-Cześć- odpowiedział wyłączając laptopa
-Jak się czujesz?- spytała siadając na końcu łóżka
-Dzięki lepiej- odpowiedział
-Nic Ci nie potrzeba?- spytała patrząc się na niego
-Nie nic mi nie potrzeba- odpowiedział uśmiechając się do dziewczyny
-A mam dla ciebie coś od wszystkich w Studio- powiedziała wyciągając z torby niebieską kopertę i podając mu.
-Co to?- spytał
-Otwórz- powiedziała a chłopak wyjął z niej płytę. Otworzył laptopa i położył sobie na kolanach. Spojrzał na Natalię.
-Chodz- powiedział i poklepał miejsce obok siebie. Ona nie pewnie podeszła do niego i usiadła. Obejrzeli filmik , który Natalia razem z Leonem nagrała. Maxi był bardzo wesoły, że jeszcze o nim nikt nie zapomniał.
-To będę już lecieć- powiedziała chcąc wstać ze swojego miejsca ale chłopak ją powstrzymał. Była zdziwiona jego zachowaniem. On przybliżył się do niej, robił to bardzo powoli. Natalia nie wiedziała co Maxi ma zamiar zrobić. Pochylił się nad nią i musną lekko jej wargi. Ona jak poparzona zeskoczyła z łóżka i wybiegła z jego domu z prędkością światła. Przestraszyła się uczuć. Nigdy wcześniej nie miała chłopaka. Po kilku dniach Maxi wrócił do Studio. Natalia go unikała. Bała się uczucia jakie ostatnio zagościło w jej dotąd pustym sercu. Szukała czegoś nerwowo w szafce.
-Naty masz moje nuty?- spytała ją Camila
-Tak- odpowiedziała i podała je jej. Ale zamarła bo zobaczyła za plecami przyjaciółki Maxi'ego
-Co się stało?- spytała zdziwiona Camila
-Nic- odpowiedziała zamykając szafkę i wymijając zdziwioną dziewczynę. Ale na jej drodze stanął on. Co czuła? Nie wiem ale na pewno nie było to nic nieprzyjemnego, wręcz przeciwnie czuła coś czego nigdy nie czuła. Wtedy chciała coś zmienić ale stchórzyła.
-Porozmawiajmy- powiedział stając naprzeciwko niej.
-O czym?- spytała przyciskając do swojej klatki piersiowej czerwony zeszyt jeszcze mocniej.
-O tym co się stało kilka dni temu- powiedział dość cicho.
-Nic się nie stało- powiedziała i chciała go wyminąć ale złapał ją za nadgarstek.
-Poczekaj- powiedział przyciągając ją za nadgarstek tak aby stanęła w to samo miejsce co stała wcześniej.
-Co?- spytała może nie tyle co zła ale trochę zdenerwowana bo wszyscy, którzy byli na korytarzu patrzyli się na nich z ciekawością jak ta sytuacja potoczy się dalej.
-Przepraszam- powiedział a ona wyrwała się z jego uścisku i wybiegła. Camila wybiegła za nią. Chciała się dowiedzieć co się wtedy stało. Była przyjaciółką Maxi'ego od zawsze traktuje go jak brata. Natalię też bardzo polubiła, ale zawsze wiedziała, że nie jest taka jak towarzystwo w jakim się obraca. Znalazła ją siedzącą pod dużym, grubym, rozłożystym i jeszcze zielonym dębem. Przeglądającą zeszyt. Podeszła do niej i usiadła obok.
-Naty co się dzieje?- spytała
-Nic a co ma się dziać?- spytała spoglądając na dziewczynę
-Mi możesz powiedzieć ja zachowam to dla siebie- powiedziała uśmiechając się do dziewczyny.
-On mnie pocałował- powiedziała bardzo powoli, uważając na każde wypowiedziane towarzyszce słowo.
-Maxi?- spytała nie dowierzając. Znała go bardzo dobrze i wiedziała, że na niej mu zależy i że ją naprawdę kocha. Nie każdy chłopak staje w tzw. obronie dziewczyny narażając własne życie.
-Tak. A ja uciekłam najszybciej jak mogłam- powiedziała po jej policzku spłynęła jedna samotna łza. Camila przytuliła ją do siebie. Nie wiedziała co ma jej powiedzieć.
-Dlaczego?- spytała
-Nie wiem. Poczułam coś czego nigdy nie czułam. Ale bałam się, byłam kimś złym a on jest dobry.- powiedziała
-Naty ty nigdy nie byłaś taka jak Diego czy Ludmiła ty byłaś inna. Ty zawsze byłaś taka jak my nadal jesteś i zawsze będziesz- powiedziała. Natalia lekko się uśmiechnęła.
-To co czujesz coś do Maxi' ego?- spytała rudowłosa
-Nie wiem chyba tak ale...- powiedziała i posmutniała
-Ale co?- spytała Cami
-Ale to nie jest takie łatwe- powiedziała Naty
-Dlaczego?- spytała Torres
-Bo trzymałam się z nimi- odpowiedziała
-Przestań. Dla niego jesteś taka jak my. Jesteś sobą. Leon dużo dobrego o Tobie mówił. A Maxi uwierzył w te słowa tak jak my. -odpowiedziała
-Myślisz?- spytała szatynka
-Ja to wiem. A teraz wez się w garść i szczerze z nim porozmawiaj- powiedziała i wstała z ziemi. Natalia nie była pewna. Camila złapała ją za rękę i pomogła wstać.
-Choć- powiedziała i ciągnęła ją za sobą. Był to dziwny obrazek, ale w słusznej sprawie. Weszły do Studio, Camila rozejrzała się po budynku zauważyła go przez szybę w sali Beto stał razem z chłopakiem Camili, Broduey'em. Ruda poszła jako pierwsza. Weszła do sali podeszła do swojego chłopaka , szepnęła mu coś do ucha i wyszli razem. Po nich do pomieszczenia powolnym krokiem i ze spuszczoną głową weszła Natalia.
-Maxi porozmawiamy?- spytała
-O czym chcesz rozmawiać?- spytał, dziewczyna postanowiła wycofać się i wyjść ale znów chłopak był szybszy. Tym razem postąpił zupełnie inaczej. Przyciągnął szatynkę do siebie i przytulił. Wyszeptał do jej loków 'Kocham Cię' i pocałował w czoło. Biło od niej ciepło a wręcz gorąco. W końcu obydwoje znalezli siebie, pomimo przeszkód. Dwa różne światy a jednak takie same.
Skończyłem swoją dość długą historię. Myślałem, że ich tym zanudzę.
-Tato masz talent do zmyślania- powiedziała Carmen
-Ale to prawdziwa historia- odpowiedziałem
-Wasz tata ma racje- powiedziała Natalia, która stała w drzwiach. Uśmiechnięta.
-Ale tak bardzo nie realna- dodał Louis
-A jednak wydarzyła się na prawdę- odpowiedział Maxi wyłaniający się zza pleców swojej żony prowadząc za rękę małą Emmę. Carmen uśmiechnęła się szeroko i podeszła do Maxi'ego biorąc dziewczynkę na ręce i razem z Manuelą i Louisem wyszli na podwórze.
-A ty Andres cały czas opowiadasz tą historię?- spytała Natalia
-Nic nie poradzę, że tak mi się podoba- powiedziałem przeciągając się w fotelu.
-Ma racje- z kuchni wyszła Francesca z tacą pełną szklanek.
-Ej czy ja wiem- powiedział Maxi, uśmiechając się lekko. A pózniej pisnął cicho z bólu.
- Louis miał rację taka nie realna- powiedziała Natalia przytulając się do swojego męża była bardzo wdzięczna losowi, za taki dar. Ma kochającego męża, dwójkę dzieci są po ślubie jakieś dziesięć lat. Nadal zachowują się jak wtedy gdy mieli 17 lat. Ale wciąż żyją szczęśliwie i oby jak najdłużej.


Witajcie!!!

To już mój trzeci blog. Codziennie mam inny pomysł na historie bohaterów z Violetty. Więc postanowiłam założyć nowy blog z jedno wątkowymi historiami.
Mam nadzieje, że wam się spodobają.
A to kilka fotek :)

                                                                         supcio !!!!!!!!!