Ile was tu było:

sobota, 28 września 2013

3. Marcesca

Krople deszczu spływały po umytej przez dziewczynę szybie. Ostatnio pogoda zniechęcała, każdego, odbierała jakiekolwiek chęci do życia. Brunetka o długich i prostych włosach chciała zapomnieć o tym co ostatnio wydarzyło się w jej życiu. Chciała zapomnieć o nim. Tak dużo dla niej znaczył, a ona dla niego ile? To pytanie krążyło po jej głowie. Bo jeśli by dla niego cokolwiek znaczyła to przecież by jej nie zostawił. Choć z drugiej strony znali się dopiero kilka tygodni. Więc nie powinna liczyć na to, że zostanie z nią i nie wróci do kraju z którego pochodzi. Przypominały jej sie wtedy opowiadania jej babci Francesci, która była dla niej oparciem w trudnych chwilach. Pamięta jak wtedy gdy wyjechał poszła do niej w odwiedziny. Starsza pani zaparzyła jej herbatę i usiadła na swoim bujanym fotelu.
-Widzisz wnusiu, każdy choć raz przeżył to co ty teraz. Rozczarowanie, odrzucenie, ale żadne z nas nie chciałoby pamiętać tego w nieskończoność. - powiedziała
-Nie prawda przecież ty i dziadek się tak bardzo kochacie- powiedziała Manuela
-Tak. Poznaliśmy się w wakacje we Włoszech. Zakochałam się w nim. Chodziliśmy na spacery przy świetle księżyca. Na plaże, żeby sobie pomarzyć. Na herbatę by się ogrzać w chłodne poranki. Ale czar prysł gdy pojawiła się jego była dziewczyna Mara. Siedzieliśmy wtedy w parku i rozmawialiśmy na jakiś temat po tylu latach już nie pamiętam o czym? I wtedy podbiegła do nas dość wysoka szatynka i rzuciła się na szyje Marco.
-Mara co ty tu robisz?- spytał zdziwiony widokiem dziewczyny.
-Wróciłam do Ciebie kotku- powiedziała nie zwracając na mnie w ogóle uwagi.
-A to kto?- pytanie skierowała do mnie. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
-Jestem jego znajomą- powiedziałam i odeszłam myślałam, że za mną pobiegnie ale on odszedł obejmując ją. Z moich oczu popłynęły łzy myślałam, że mu na mnie zależy, ale najwyrazniej tak nie było. Poszłam do domu, nikomu nic nie powiedziałam tylko poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i schowałam twarz w poduszce. Chciałam płakać, chciałam krzyczeć, chciałam wyć. Ale nie potrafiłam. Zawsze miałam pecha w miłości, gdy się w kimś zakochałam to zawsze po jakimś czasie przychodziło  rozczarowanie.
-Babciu, ale nigdy mi tej historii nie opowiadałaś- powiedziała Manuela
-Bo wiesz, życie pisze nam historie, które nie zawsze chcemy udostępniać bliskim- odpowiedziała jej kobieta.
-Aha. A co było dalej?- spytała a Włoszka wróciła do swojej historii.
-A więc następnego dnia wstałam bez życia. Nie chciałam nikogo widzieć z nikim rozmawiać. Miałam szczęście bo moi rodzice wyszli do pracy jeszcze przed tym jak wstałam. Nalałam wody do dzbanka z zasypaną kawą, dołożyłam drewna do kominka i usiadłam na podłodze. Usłyszałam dzwonek do drzwi powoli wstałam z podłogi i podeszłam do drzwi, pociągnęłam za klamkę. Za drzwiami stała Ludmiła i Leon.
-Cześć- powiedzieli uśmiechając się ale po tym jak zobaczyli moją minę to od razu ich twarze zmieniły swój zarys.
-Co się stało?- spytała Ludmiła
-Nic- odpowiedziałam. Ale oni wyczuli to, że kłamię.
-Fran nas nie okłamiesz- powiedział Leon
-Wejdzcie nie będziemy rozmawiać przed domem- powiedziałam wpuszczając ich do przedpokoju.
-Fran może porozmawiamy w cztery oczy bez Leona?- spytała
-Nie mam przed wami tajemnic- powiedziałam. I znów rozległ się dzwonek do drzwi. Leon poszedł je otworzyć wiedział, że nie mam ochoty z nikim się widzieć. Otworzył drzwi a za nimi stał Marco. Chciał coś powiedzieć ale chyba nie był w stanie.
-Stary ona nie ma ochoty Cię widzieć- powiedział Leon. Nie potrafiłam zaprzeczyć nie chciałam go więcej widzieć. Jeśli by mu na mnie zależało to powiedziałby cokolwiek a tego nie zrobił.
-Ja Cię kocham- powiedział cicho i wyszedł. Pobiegłam na górę, Ludmiła pobiegła za mną. Bała się, że sobie coś zrobię, ale nie byłam na tyle głupia.
-Fran- powiedziała, podbiegając do mnie i siadając obok mnie na łóżku.
-Dlaczego?- spytałam.
-Fran nie wiem nie potrafię Ci tego powiedzieć ja też nie jestem ideałem, więc nie powinnam ci radzić, ale jeśli naprawdę kochasz Marco to mu to wyznaj, ludzie często popełnią błędy. I widać, że on Cię naprawdę kocha.
-Dziękuje- odpowiedziałam, blondynka była zdziwiona moimi słowami.
-Za co?- spytała
-Za to, że potrafisz mi doradzić- powiedziałam
-Jesteś moją przyjaciółką- powiedziała i mnie do siebie przytuliła. Gdy wyszli postanowiłam wyjść na spacer chciałam się przewietrzyć i pomyśleć nad tym co mi powiedział Ludmiła. Może ma rację przecież Marco nic złego nie powiedział.  Zobaczyłam go siedzącego na trawie przy jeziorze, nie chciałam do niego powiedzieć, ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa i mnie do niego zaprowadziły.
-Cześć- powiedziałam
-Fran ja nic do niej nie czuję, naprawdę uwierz mi- powiedział, wstając z trawy.
-Wierzę Ci- powiedziałam a on mnie pocałował
-Babciu to piękne- powiedziała brunetka. Kobieta sięgnęła do szuflady w komodzie przy fotelu. I wyjęła z niej czerwony zeszyt. Po czym podała go nastolatce.
-Co to?- spytała dziewczyna
-To mój pamiętnik a właściwie mój i mojej przyjaciółki Ludmiły pisałyśmy tam wszystko co przeżyłyśmy ona ma taki sam. Postanowiłyśmy, że zostawimy to dl naszych córek i wnuczek. Twoja mama też go czytała. Teraz daję go Tobie- powiedziała. Nastolatka otworzyła okładkę, ukazały jej się dwa zdjęcia na górze zdjęcie jej babci i dziadka z podpisem "Bo miłość nie zawsze zaczyna się szczęśliwie"
a drugie Ludmiły i Leona "Przyjaciele w jednej chwili stają się małżeństwem".
-Babciu nie mogę tego przyjąć- powiedziała oddając go swojej babci.
-Przyjmij go jako wskazówkę- powiedziała. Manuela wstała z sofy i podeszła do babci ucałowała jej policzek i mocno ją do siebie przytuliła.
-Babciu wiesz, że Cię kocham? - spytała nastolatka
-No ja mam taką nadzieje- powiedziała starsza pani.
-Idz i z nim porozmawiaj- doradziła wnuczce
-Dobrze- powiedziała i podeszła do drzwi, chwyciła za klamkę a za drzwiami stał Francesco.
-Wybacz mi- powiedział. Dziewczyna odwróciła się w stronę swojej babci, na twarzy kobiety pojawił się uśmiech, który mówił, żeby wybaczyła chłopakowi.
-Wybaczam- odpowiedziała, chłopak przytulił ją do siebie. Francesca w Manueli zobaczyła siebie a we Francesco swojego męża Marco. Cieszyła się, że to co przeszli kiedyś komuś pomoże.
                   ****************************************
Jest Marcesca, krótka za co przepraszam. Wiem ta historia jest beznadziejna. Piszcie w komentarzach jaką parę chcecie następną może Tomas i Viola albo dla odmiany Fede i Naty( coś nowego)

3 komentarze:

Każdy komentarz jest dla autora jak woda dla wielbłąda po podróży na gorącą pustynię. Pozostaw mi po sobie ślad to będzie dla mnie WIELKĄ motywacją !!!