Popołudnie pewnego dnia, pewnego miesiąca i pewnego roku. Kiedy dokładnie to się działo nie wiem. Gdzie to się działo nie pamiętam, ale bardzo dobrze pamiętam bohaterów mojej opowieści Hiszpan Tomas Heredia i Argentynka Violetta Castillo. Nie znający się młodzi ludzie. A jednak mający ze sobą mnóstwo wspólnego. Wracając do opowieści.
Szatynka o niebieskich i pełnych dobroci oczach niosła w ręku świeżo zerwane kwiaty z ogrodu pewnej starszej pani, która nie miała właściwie nikogo. Przypominała jej babcię. A kwiaty mamę. Został jej tylko tata. Pan Castillo nadopiekuńczy i pracowity mężczyzny. Praktycznie wcale nie jest obecny w swojej wielkiej willi. Jej rodziną są jej guwernantka Angie, gosposia Olga i doradca taty Romallo. Często czuje się samotna. Jej jedyną przyjaciółką jest muzyka. Jest jej pasją, jej życiem, jej mottem.
Brunet o równie niebieskich oczach szedł wąską uliczką niosąc w ręku pięknie zapakowany prezent. Jego jedyna siostra miała trzecie urodziny. Tomas nie miał ani mamy ani taty, zginęli w wypadku dwa lata temu została mu tylko mała Emma i oczywiście babcia, która go przez te dwa lata pielęgnowała go i kochała.
Szli obydwoje zamyśleni, nie patrzyli przed siebie. Poczuli jak zderzają się z kimś i wtedy prezent Tomasa wylądował na ziemi a kwiaty gdzieś na trawniku. Chłopak szybko wstał z ziemi i podbiegł do niej.
-Przepraszam. Nic Ci nie jest?- spytał podając jej dłoń, po czym uśmiechnął się. A jego uśmiech był szczery, taki prawdziwy.
-Nie. Nic mi się nie stało- powiedziała chwytając dłoń chłopaka.
-Naprawdę Cię przepraszam. Jestem niezdarny- powiedział i jeszcze szerzej się uśmiechnął
-Nie jesteś to ja zamyśliłam się i Cię nie zauważyłam- powiedziała spuszczając głowę. Zawstydziła się i to bardzo.
-Jasne. Nic mi się nie stało- powiedział i zaczął rozglądać się dookoła szukając wzrokiem czegoś.
-Czy coś się stało?- spytała
-Właściwie to tak. Miałem prezent dla siostrzyczki ale mi upadł i się stłukł- powiedział z żalem w głosie.
-Przykro mi. Może Ci się jakoś zrewanżuje- powiedziała i wyjęła z kieszeni telefon. Napisała coś na nim i znów schowała do kieszeni.
-Chodz- powiedziała chwytając jego i dłoń i prowadząc go w kierunku swojego domu.
-Olga jestem- powiedziała wchodząc do środka
-Dobrze obiad będzie za godzinę- odpowiedziała jej kobieta w średnim wieku sprzątająca salon
-My idziemy do mojego pokoju- powiedziała szatynka i po chwili obydwoje byli w miejscu, o którym wcześniej była mowa.
Pokój dziewczyny był w kolorach tęczy. Wyglądał jakby mieszkała w nim mała dziewczynka.
-Wiem trochę dziecinny, ale ostatnim razem gdy tu mieszkałam miałam 6 lat.- powiedziała, uprzedzając pytanie chłopaka. Violetta stanęła przed niską szafką i wyciągnęła z niej małe różowe pudełeczko.
-Co to?- spytał chłopak patrząc na dziewczynę
-Dostałam to na trzecie urodziny od mamy, a taką samą od taty na piąte. Więc jedną mogę podarować twojej siostrzyczce- odpowiedziała podając pudełko chłopakowi. Był ciekawy co jest w środku, ale głupio mu było otworzyć.
-A co jest w środku jeśli można spytać- powiedział, bardzo powoli i niepewnie.
-To samo co stoi na szafce nocnej- powiedziała wskazując ręką na małą różowo, czerwoną pozytywkę.
-Jest piękna- powiedział a na jego twarzy znów pojawił się szeroki uśmiech.
-Mam nadzieje, że spodoba się Twojej siostrzyczce- powiedziała
-To może pójdziesz, ze mną. Emma zawsze chciała poznać jakąś dziewczynę, która lubi to co ona. A ty jesteś do niej podobna.- powiedział. Violetta za bardzo nie wiedziała co ma odpowiedzieć chłopakowi. Poznała go kilka godzin temu. Ale chciała się coś więcej o nim dowiedzieć. Nie miała tu przyjaciół.
-Dobrze- powiedziała i po chwili byli już poza posesją Castillo.
-Tomas a czy ona mnie naprawdę polubi?- spytała
-Na pewno- powiedział uśmiechając się do niej
-Poczekaj tu chwilę- powiedziała i wbiegła do małe kwiaciarni i po chwili wróciła z kilkoma pięknymi kwiatami.
-A to dla kogo?- spytał
-Dla Twojej babci- powiedziała. Tomas znów się uśmiechnął. Doszli do małego domku na skraju miasta. Mały ogródek był obrośnięty różami.
Weszli po cichu do domu chłopaka. I już w progu natknęli się na małą dziewczynkę.
-Tomias ktio tio- powiedziała
-To Violetta moja koleżanka- powiedział. Na co brunetka dokładnie przyjrzała się towarzyszce swojego brata. I po chwili złapała ją za nadgarstek i wciągnęła do pokoju. Violetta była zdziwiona reakcją dziewczynki ale nie protestowała.
Kilka dni pózniej Violetta przechadzała się parkiem no i na jej nieszczęście zagrzmiało a z nieba lunął deszcz. Nastolatka chcąc schować się przed deszczem zaczęła biec. Wbiegła w kałużę i poślizgnęła się na błocie, gdy była przekonana, że spadnie na mokrą ziemię. Wpadła w ramiona Tomasa. Który pojawił się praktycznie z nikąd. Ale była mu wdzięczna. Patrzyła w jego piękne oczy a on w jej. Nie liczył się padający, ulewny i zimny deszcz. Grzmoty i błyskawice. Tomas pochylił się nad nią i ją pocałował. Dziewczyna odwzajemniła gest chłopaka.
Na zakończenie i żyli długo i szczęśliwie.
*******************************************************
Jest one shot Tomas i Violetta. Następny Naty i Fede.
Widzę, że wpadacie, ale pomimo wszystko komentujcie.
Fajny :D
OdpowiedzUsuńTomasetta 4 ever<33
Super, a po Naty i Fede mogłabyś zrobić Leonescę? ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDzięki za propozycję :)
OdpowiedzUsuńSuper napisałaś <3333
OdpowiedzUsuńdzięki za niego <333
idę czytać o Naty i Fede ;*